piątek, 24 października 2014

Ultra prosty układ Lorrie Matchett'a

Sposób działania, użyty przez Barbosę i Leala wygląda, jakby był powiązany z Lorriem Matchettem. 16 czerwca 2008 Lorrie Matchet opublikował swój bardzo prosty projekt urządzenia przechwytującego używalną darmową energię (wideo: YouTube). Jego urządzenie opiera się na bardzo prostym i dobrze znanym prawie elektrostatyki. Jest to zasada, o której uczy się w szkołach na całym świecie, jednak uważa się je za nieistotne, jako że elektryczność statyczna uważana jest za zbyt niskiej mocy, by być użyteczna. Na prawdę wątpię, czy ktokolwiek, kto został trafiony piorunem, uważa elektryczność statyczną za niskiej mocy i sugeruję rozszerzyć nasz słownik o parę rzadko używanych słów.

Ważna uwaga: następujące szczegóły wspominają o użyciu głównego napięcia, zatem niech mi będzie wolno podkreślić, że prezentacja ta ma jedynie charakter informacyjny i nie jest rekomendacją do budowy żadnego z tych urządzeń. Jesli to zignorujesz i przystąpisz do budowy oraz używania urządzenia Lorrie Metchetta, pamiętaj, że robisz to całkowicie na własne ryzyko i nikt, poza tobą, nie odpowiada za skutki.

Użyta tutaj zasada mówi, że naładowany elektrycznie obiekt powoduje migrację przeciwnych ładunków ku powierzchni każdego innego obiektu w pobliżu. Na przykład, jeśli naładowana powierzchnia jest zbliżona do metalowej sfery, stanie się to:

Zwykła, metalowa sfera B, nie posiadająca szczególnego ładunku, bardzo silnie oddziałuje, będąc w pobliżu naładowanej powierzchni A, a im mniejsza odległość, tym silniejszy efekt. Powierzchnia sfery miała niejednorodny rozkład dodatnich i ujemnych ładunków, których ładunek wypadkowy był około zera, jednak naładowana powierzchnia wszystko to zmienia. Ładunki dodatnie na powierzchni A przyciągają ładunki ujemne w sferze B, powodując ich przesunięcie się ku powierzchni A. Podczas, gdy dodatnie ładunki na powierzchni A odpychają dodatnie ładunki na powierzchni sfery, przemieszczone, ujemne ładunki sfery powiększają jeszcze ten efekt, doprowadzając do segregacji ładunków, pokazanej powyżej. Sytuacja wraca do normalności, gdy sfera zostanie z powrotem zabrana.

Aczkolwiek, sytuacja zmieni się znacznie, jeżeli metalowa sfera B jest podłączona do uziemienia:

Ruch ładunków na powierzchni sfery jest taki, jak poprzednio, ale Ziemia zawiera miliony obu rodzajów ładunków takiej sfery, co natychmiast niweluje nadmiarowy ładunek dodatni sfery B po stornie przeciwnej do naładowanej powierzchni A. Zauważ, że powierzchnia A nie jest w żaden sposób bezpośrednio zaangażowana i nie ma żadnego przepływów ładunków pomiędzy nią a sferą.

Taki sam efekt byłby, gdyby powierzchnia A była naładowana ujemnie (poza faktem, że sfera byłaby wówczas naładowana dodatnio, nie ujemnie, jak pokazano powyżej). Jedyny przepływ prądu odbywa się poprzez podłączenie sfery do ziemi.

Lorrie Matchett użył tej zasady, i w tym celu podłączył jeden koniec mosiężnego pręta do fazy o 100V i 60Hz. Drugi koniec pręta nie jest do niczego podłączony. Daje to trwającą 8,3 milisekundy sytuację:

A przez następne 8,3 milisekundy napięcie jest odwrócone, i mamy:

Rezultatem tego jest naprzemienny ruch elektryczności statycznej wzdłuż przewodu uziemienia, przepływ, który zmienia swój bieg sześćdziesiąt razy na sekundę. Nie jest to konwencjonalna elektrostatyka, lecz ta sama forma elektryczności, która jest gromadzona przez antenę. Patenty Nikoli Tesli pokazują wiele różnych sposobów na wykorzystanie tej elektryczności statycznej, zrobił to również w swoim patencie Herman Plauson (rozdział 7). Thomas Henry Moray otrzymał 50 kilowatów ciągłej mocy z całkiem małej przestrzeni. Paul Baumann ze Szwajcarii otrzymał z elektryczności statycznej szereg kilowatów. Lorrie Matchett osiągnął tylko kilka watów, a zrobił to następująco:

Podłączył przewód fazy o 110 woltach do pręta z mosiądzu, długiego na 71 cm i grubego na 4,76 mm. Pręt nie jest do niczego bezpośrednio podłączony, nie jest więc częścią zamkniętego obwodu, a co za tym idzie, nie płynie żaden prąd. Należy podkreślić, że pręt, jak i podłączony do niego kabel, są potencjalnie bardzo groźne i należy je bardzo dokładnie izolować, aby ich dotknięcie nie wywołało szoku elektrycznego. Należy wyraźnie zrozumieć, że z głównego zasilania nie płynie żaden prąd, obwód nie jest więc złodziejem prądu.

Dla wygody, i tylko dla wygody, Lorrie używa układu uziemienia z domowej instalacji elektrycznej, podłączając zielony przewód do pinu uziemienia wtyczki sieciowej. Należy jasno powiedzieć, że nic nie jest bezpośrednio robione z zasilaniem a każde dobrej jakości uziemienie będzie tak samo dobre, jak uziemienie domowej sieci elektrycznej. Istnieje tylko jedno efektywne podłączenie do sieci.

Zamiast używać metalowej sfery, pokazano na ilustracji powyżej, Lorrie używa cewki z drutu owiniętej wokół izolowanego pręta z mosiądzu i przepuszcza naprzemienny przepływ elektryczności z ziemi przez standardowy mostek diodowy, jak poniżej:

Lorrie pokrył mosiężny przewód izolacją tak cienką, jak to możliwe. Sugeruje rurkę termokurczliwą, a na wierzchu uzwojenie o średnicy 0,405 mm z emaliowanego drutu miedzianego, pokrywające 61 cm pręta, ułożone ciasno, zwój przy zwoju, pozostawiając 5 cm wolnych z każdej strony. Nie powinno używać się grubszego przewodu.

Pokazał również 500 miliamperowy bezpiecznik w linii fazy. Nie jestem wcale szczęśliwy, że skoro bezpiecznik może zasilić pięć 100-watowych żarówek ustawionych równolegle, a ty na prawdę chcesz, żeby taka ilość mocy przez ciebie przepłynęła, jeżeli izolacja nie będzie dość dobra, a ty jej dotkniesz? Jeśli używasz bezpiecznika w tym miejscu, sugeruję 20 milimetrowy bezpiecznik szklany, szybko-wybuchowy i 100 miliamperowy (głównie ze względu na to, że mniejsze są niedostępne). Bezpiecznik nie jest potrzebny w obwodzie i istnieje tylko po to, żeby chronić nieostrożnych ludzi.

Cewka owinięta wokół pręta podłączona jest tylko na jednym końcu, i koniec ten idzie do pinu prądu zmiennego na mostku diodowym. Lorrie nie określił napięcia dla mostka, ale musi to być minimum 170V dla napięcia sieciowego 110V, i dwa razy tyle dla 220V. Nie mam pojęcia, dlaczego określił natężenie prądu na 3 ampery, ale minimalny dostępny lokalnie mostek o takim amperażu, jaki bym polecał, to 400 woltowy, dostępny po niskich kosztach.

Musimy zrozumieć działanie mostka diodowego. Dzieli on napięcie na pół i podwaja częstotliwość, jak poniżej:

Zasilanie o napięciu 110V zmienia się od około 115V do -115V, 60 razy na sekundę, cały woltaż zmienia się więc o 310V. Gdy przepuści się go przez mostek diodowy, zmienia się jego przebieg na od zera do 154V i z powrotem 120 razy na sekundę, przez co całkowity woltaż zmienia się o 154V, a efektywny wynosi 109V.

W całej reszcie świata napięcie sieciowe wynosi 220V, zmieniające się 50 razy na sekundę, a w Zjednoczonym Królestwie linia fazy ma kolor brązowy, uziemienie zaś jest w żółto-zielone paski. W amerykańskim standardzie 110V kabel obojętny jest biały, a w Anglii, przy 220V - niebieski.

Na projekt ten zwrócił moją uwagę Jes Ascanius z Danii, który rozwija wiele różnych rodzajów urządzeń wolnej energii. Zreplikował projekt Lorrie Matchetta i potwierdził jego działanie. Rozwinął również ten projekt i podzielił się paroma praktycznymi szczegółami, które odkrył podczas własnych eksperymentów.

Dla otrzymania większej mocy, można użyć dodatkowych prętów:

Chociaż mosiądz jest rozważany jako najlepszy materiał na pręt, jego średnica nie jest w żadnym razie krytyczną sprawą, i może spokojnie wynosić od 5 do 20 mm. Można również użyć innych materiałów na pręt, jednak licząc się z obniżeniem mocy wyjściowej.

Jes sprawdził moc wyjściową jego implementacji przy usuniętym bezpieczniku. Rezultatem było 2,6V podniesionych z sygnałów 220V przy 50Hz generowanych przez instalację elektryczną wszędzie naokoło. Gdy bezpiecznik był wstawiony, napięcie natychmiast skakało do 129V przy dwóch prętach i 164V przy pięciu. Gdy załączono układ 7-watowych LED-ów, napięcie spadło do 61V, ale przy zerowym prądzie z sieci produkowane było niezłe światło. Spodziewałbym się, że wstawienie odpowiednio dużego kondensatora w linię obciążenia poprawiłoby efekt moc wyjściową dla LED-ów. Jes opublikował tutaj odpowiednie wideo.

Jes używał początkowo dwóch prętów z nawiniętymi cewkami:

Później używał pięciu prętów. Jego amperomierz prądu zmiennego jest dość czuły, żeby pokazać, że z powodu nieefektywności spowodowanej małą, bezpańską pojemnością pomiędzy prętem a cewką, z sieci płynie pewien bardzo niewielki prąd. Aczkolwiek jego moc jest dużo mniejsza, niż moc wyjściowa układu.

Usprawnieniem, dokonanym przez Jes'a jest dodanie do mostka diodowego czterech szybkich diod BYV27.

Poprawia to działanie mostka diodowego i pozwala otrzymać więcej mocy z całego cyklu przepływu energii. Kiedy Jes używał się dwóch mosiężnych prętów, efekt dla 5-watowych LED-ów był następujący:

Lorrie również rozszerzył swoje urządzenie do imponującej liczby 48 prętów:

Link do wideo. Wyjściowa energia elektryczna może być użyta do ładowania baterii. Dodanie dodatkowych zwojów nie zwiększa wyjściowego napięcia. Jeśli ilość zwojów w każdej cewce odpowiada obciążeniu, wówczas moc wyjściowa będzie większa.

Alexkor z Rosji, będący ekspertem w ładowaniu baterii, eksperymentował z ta koncepcją i użył cewek połączonych równolegle. Nie używał mosiądzu, lecz zamiast tego używa 300 mm długiego, 3mm szerokiego pręta spawalniczego z usuniętą chemiczną powłoką. Pręty te są również używane do podniesienia efektywności oddzielnych cewek. Każda z nich zawiera od 700 do 750 zwojów drutu, o średnicy 0,4 mm, a podłączenia są do cewek, nie do prętów, jak pokazano to poniżej dla pojedynczej pary cewek:

Alec zaizolował swój zestaw dziesięciu par cewek wewnątrz krótkich rur:

i użył go do zasilenia jego obwodu ładującego baterie:


Przetłumaczono z http://www.free-energy-info.co.uk/Chapt3.html

2 komentarze: